Jednak publikuje kolejny rozdział dzisiaj.... Zapraszam do czytania i komentowania ;)
________________________________________
Rozdział 3
Droga powrotna była po prostu niesamowita....
Śmialiśmy się. Jakbyśmy się znali od kilku lat, a tak na prawdę znaliśmy się kilka godzin. Tak świetnie mi się z nim (Kendallem) rozmawiało. Już w tedy wiedziałam, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, albo nawet kimś więcej... Zaraz Kate ! Stop ! Opanuj się ! Wyjrzałam przez szybę; byliśmy już blisko. W Los Angeles byłam już tydzień, ale dopiero dzisiaj zaczęłam pracować. Dzisiejszy dzień był extra...
- Powoli dojeżdżamy - odezwał się Kend
- Serio ?! Tak dobrze nam się gada...
- ... aż nie chce się wysiadać
- No właśnie - dopowiedziałam
Czułam jak zaczynają mi się zamykać oczy, ale dałam radę wytrzymać do domu...
- Jutro ci pokażę, gdzie mieszkam.
- Super ! - uśmiechnęłam się
- Dojechaliśmy...
- Wejdziesz ? - zapytałam
- Wiesz co, kotek. Dzisiaj już nie. Widzę, że padasz
- Oj tam, jak chcesz.
- Dziękuje ci bardzo,
- Na prawdę nie ma za co. Kolorowych snów. - cmoknęłam go w policzek sama nie wiem czemu
- Nawzajem - i wyszłam.
Pomachałam mu jak odjeżdżał. Weszłam do domu Umyłam i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam o mojej nowej pracy, o Big Time Rush o Kendallu. Sama nie wiem dlaczego. Na prawdę go polubiłam. Moja bratnia dusza... Z tymi rozmyśleniami zasnęłam.
Następnego dnia...
Wstałam około 7. Szybko się ogarnęłam Sprawdzałam właśnie mojego iPhone'a, gdy doszedł do mnie SMS:
"Wstałaś ? ;) Podrzucić cię do pracy ?"
Uśmiechnęłam się. Humor mi dopisywał. Odpisałam:
"Wstałam :) Nie dam sobie radę; zamówię
taksówkę ;p"
Oczywiście, że chciałam, aby po mnie przyjechał. Komu by się chciało jechać taksówką... Po prostu nie wiedziałam jak to napisać... Po trzech minutach przyszedł kolejny SMS:
":) To o której mam być ?"
On nie odpuści... Odpisałam:
"O 8.00 Jak byś mógł"
Praktycznie skakałam z radości. Wtedy wiedziałam już, że to coś więcej niż miłość. Może kiedyś...
"O 8.00 pod twym domem Do zobaczenia ;*"
Przesłał mi buziaka, wow *O* Ubrałam się w czarną krótką sukienkę, czerwony żakiet i wysokie szpilki. Włosy rozpuściłam i się umalowałam. o 8.00 zobaczyłam samochód Kendalla. Wszyłam szybko, zamknęłam drzwi. Kendall miał włosy uczesane do góry, biały podkoszulek, sweter i czarne spodnie oraz vansy. Wsiadłam do samochodu.
- Cześć - powiedziałam
- Hej, jak tam ?
- Nie musiałeś po mnie przyjeżdżać...
- Ale chciałem
- Dzięki - i odjechaliśmy
Los Angeles zakorkowane... Staliśmy właśnie w tym korku.
- Jest mała szansa, że dojedziemy na czas - odezwał się Kendall
- Nosz ty !
- Zadzwonię do Jamesa
- Zadzwonię do Jamesa
- Okey
Kendall wybrał numer Jamesa ...
- James ! Ja i Kate się spóźnimy.
- A co wy robicie ? - zaśmiał się
- Nie to co myślisz - odezwałam się, gdyż był na głośnomówiącym
- No jasne - opowiedział Maslow
- James, ogarnij się ! - krzyknął blondyn
- No już.
- Powiedz Johnemu.
- Dlaczego się spóźnicie ?
- Stoimy w mega wielkim korku
- Powiedzmy ...
- James, ogarnij się i rusz swój tyłek do Johna !
- No dobra, już idę...
- Dziękuje - dopowiedział z sarkazmem Kend
- Oh... ten cały James - powiedziałam
- Tak to cały on.
Nadal staliśmy w korku. Nic się nie poruszaliśmy Nie ma to jak drugiego dnia spóźnić się do pracy. Nie rozmawialiśmy. Robiło się coraz goręcej...
Świetny rozdział,no bravo,spóżnić się drugiego dnia do pracy,robi sie ciekawie.czekam na dalszyciag akcji xD
OdpowiedzUsuńSuper notka, tylko trochę za krótka :) U mnie byś się dopiero wyczytała :P
OdpowiedzUsuń