sobota, 7 września 2013

Rozdział 2

Pierwsze zebranie. Nie mam strasznego stresu. Mam nadzieję, że się wszyscy polubimy. Ok, gotowa. Wychodzę z mojego gabinetu na korytarz. Sprawdziłam na planie gdzie jest sala zebrań, czyli 17. Nareszcie znalazłam ją. Weszłam, siedzieli już tam Kendall, James, Logan, Carlos. 
- Rozpakowałaś się ? - zapytał się Logan
- Tak. Jakoś się udało - westchnęłam
- Oj, tam nie przesadzaj - zaśmiał się Carlos
- Tak jasne 
- Zaraz rozpocznie się zebranie - powiedział wchodząc szef Columbia Records, John
- Oczywiście - opowiedziałam uśmiechając się 
- I jak ci się tutaj podoba ? - zapytał mnie John
- Świetnie tutaj jest. Bardzo mi się podoba.
- A co tam u Monic ? - bardzo zdziwiło mnie to pytanie
- Monic ? - zapytałam nie dowierzając 
- Tak u Monic.
- Aaaaa... Monic, Ta Monik. Wróciła wraz ze mną do Los Angeles. Teraz pomaga mi się odnaleźć. Oczywiście też sama próbuje się pozbierać po rozstaniu.
- Rozstaniu ?! 
- Tak. Rozstała się z chłopakiem, którego miała w Polsce. Zdradzał ją.
- Co za dupek ! - dopowiedział zdenerwowanie John - Co za dupek !
- Mam pytanie...
- Jasne, pytaj.
- Skąd znasz Monic ?
- To moja... była... dziewczyna....
- Oh... Monic nic nie mówiła.
- Widać nie chciała... - w tej chwili weszło bardzo dużo ludzi . Zaczęło się zebranie. Trwało ono 3 godziny. Byłam padnięta. Wróciłam do swojego gabinetu. Było już grubo po 22. Spojrzałam na wiecznie żywe miasto aniołów. Tyle świateł... To było jak bajka.... Na reszcie moje marzenie się spełniło, moje życie nabiera sensu. Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam
-  Ty jeszcze tutaj ? - zapytał mnie Kendall
- Mogłabym cię spytać o to samo - uśmiechnęłam się a od to odwzajemnił.
- Faktycznie.
- Tak jestem tutaj i patrzę na to piękne miasto - podszedł do mnie 
- Masz rację. Piękne, ale tylko w nocy - zaśmiał się
- Wydaje mi się jakby to był sen, który zaraz się skończy - poczułam tylko uszczypnięcie na mojej skórze - Ej !
- NO co ?! - zaśmiał się - odwieść cię do domu
- Nie będę ci robiła kłopotu.
- Jaki kłopot ?! Czysta przyjemność.
- Ale....
- Nie ma żadnego ale.... - pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy z budynku. Było już ciemno i co chwila słyszałam jakieś odgłosy. Trochę zaczęłam się bać kiedy schodziliśmy coraz niżej. Złapałam mocniej rękę Kendalla. 
- Spokojnie, nic ci nie grozi - zaśmiał się
- Taaa, jasne.
Puściłam ją (rękę) dopiero jak weszliśmy na parking oświetlony. Tam zobaczyłam cały zespół.
- Uważaj, Kate ! Bo Kendall zrobi z ciebie swojego kierowcę - powiedział roześmiany Carlos
- Nawet o tym nie pomyślałem - odezwał się Kendall
Ja się tylko zaśmiałam po czym wsiadłam do samochodu blondyna. Logan posłał mi dziwne spojrzenie. Odjechaliśmy.
- Gdzie mieszkasz ?
- .... (wybierasz sobie sama gdzie chcesz mieszkać, blisko adresu zamieszkania Kenda)
- To blisko mnie.
- Naprawdę.
- Świetnie.
- Jak to by powiedział Carlos, że teraz to już na pewno zrobisz ze mnie kierowcę.
- Nie przesadzaj. Ja nie z tych.
- To z których ? - oczekiwałam na opowiedź
- Zadziora jesteś...
- Ja ?! Nie !
- O tak.
- To z których jesteś ?
- Nie z tych co wykorzystują dziewczynę.
- W jakim sensie ? - śmiałam się drążąc temat
- W tym co sobie pomyślałaś i nie tylko - zaczął się także śmiać
- Zboczeniec ! 
- Ja ?! Nie !
- Hahahaha - zaśmiałam sie sarkastycznie

1 komentarz:

  1. Hehe,świtne od samego początku,sorki ze odrazu nie komentowałam,ale szkoła,no wiesz....wena tworcza Cię nie opuszcza xD

    OdpowiedzUsuń