poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 10

 -Halo ?! - odezwał się głos Jamesa w słuchawce.
- James, odebrałeś ! - bardzo się ucieszyłam, ponieważ nie liczyłam na to.
- Tak. Też miło cię słyszeć - odpowiedział spokojnie.
- James, co jest ? Gdzie ty jesteś ?
- Nic nie jest. Daleko.
- James, muszę wytłumaczyć Johnemu twoją nieobecność.
- Wrócił ?!
- Tak.
- Ojejku ! Chwila...
- ... No ...
- Wracam, zaraz kupię bilet i wracam.
- Naprawdę ?!
- Tak. Jutro będę, kryj mnie dzisiaj, ok ?
- Jasne, cieszymy się.

- Do jutra.
- O tak, pa.

- I co ? - zapytał mnie Kendall
- Wraca. Jutro będzie. A dzisiaj musimy go kryć...
- Suuuuper, ale to nie będzie łatwe. John się kręci po korytarzu...
- Trzeba chłopakom powiedzieć... - wyjął telefon i napisał 

- Nie macie w planie jakiegoś wywiadu ...?
- Bez Jamesa ?!
- Nie, to się nie uda..
- Musimy stąd gdzieś wyjść niby służbowo .
- Dobrze myślisz ... - i w tej oto chwili wparowali do pokoju Logan i Carlos

- A co wy tutaj robicie? - zapytał ze śmiechem Carlos
- Hahah - zaśmiał się sarkastycznie Kendall
- James wraca jutro, ale dzisiaj jeszcze musimy go kryć - powiedziałam
- Jak ?! - zapytał Henderson
- Idziemy .. - zaczął Kendall
- Ale gdzie ? - skończyłam
- Jak najdalej .. - dopowiedział Logi
- Jasne, tylko gdzie ? Hmmm, wiem ! Do domu !-  olśniło mnie
- Serio ?! - zrobił dziwną minę (przyp. aut. : Kendall)
- No tak. Powiemy lub nie, że mamy do załatwienia ważną sprawę na mieście - opowiadałam nasz plan - a tak naprawdę ...
- ... Pojedziemy do mnie - wtrącił Schmidt
- Okey,możemy. - odezwała się reszta
- To do roboty ! - pospieszałam
- Oki, każdy niech jedzie swoim samochodem, nie będziemy musieli po nie wracać . Kate, chodź ! - powiedział Kend

- Ok, zaczynamy - przytaknęłam
Zeszliśmy niezauważeni do podziemi (przyp. aut. garażów) budynku. Każdy pojechał swoim autem. Ja jak zawsze z blondynem... Milczeliśmy .. Do czasu.. gdy Kendall zaczął rozmowę.

- To fajnie, że James już jutro wraca, co nie ?
- No jasne. Współczuje mu.
- Noo, znowu utknęliśmy w korku.
- My to mamy szczęście - zaśmiałam się
- Ty masz szczęście do mnie, bo zazwyczaj stoisz w korku
- Oj tam, to nic złego..
- No ja mam nadzieję - przybliżył się do mnir, gdy już był na tyle blisko by móc mnie pocałować zadzwonił jego telefon. Nosz kurde akurat teraz - pomyślałam. Odebrał.

- Halo ?! (...) Tak (...) Stoimy w korku (...) Nie mam pojęcia (...) Jakim skrótem ? (...) Nie (...) Ok, może dojedziemy (...) Na razie (...).

- Co tam ?
- Chłopaki już są. Pojechali skrótem.
- I niech zgadnę, my też tak pojedziemy ?
- Oh Yeah !

Przez dalszą drogę milczeliśmy. Myślałam o tym niedoszłym pocałunku. Droga mi się dłużyła. W końcu dojechaliśmy. Kendall otworzył drzwi i weszliśmy. Przez kolejną część dnia obijaliśmy się. Chłopaki grali na PSP3, a ja się im przyglądałam. Po chwili dostałam sms-a. Musiałam coś wysłać do Johna (przyp. aut. napisał to w sms-ie). Potrzebny mi laptop.

- Kendall ?! Mogę cię na chwilkę ? 
- Tak, już idę. Co tam ?
- Pożyczył byś mi laptopa na chwilę, muszę wysłać dokumenty do Johna.
- Jasne, weźmiesz sobie ?
- Nie chce ci grzebać w rzeczach.
- To choć ci pokażę, gdzie zawsze go mam ...

Poszliśmy na górę, do jego sypialni. Podszedł do swojego biurka i po prostu wziął z niego laptopa. 

-Proszę - podał mi go. Poczułam dziwne ciepłe uczucie w środku. Byliśmy sami. Chłopaki na dole. Trzymałam laptopa (przyp. aut. obejmując) tak jak to zawsze robię. Podchodził do mnie bliżej, aż dzieliło nas  kilka centymetrów.  


________________________________
Przepraszam, że dawno mnie było... Ale powróciłam ;P Proszę komentujcie. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o moim blogu. Jak zakączę go pisać na zawsze - to wam napiszę ;> Na razie nie mam zamiaru :P 


niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 9

Dodaje (tak jak już wcześniej pisałam) rozdziały w weekendy. Proszę skomentujcie. Dla was to nic, a  dla mnie wielka rzecz :* Zapraszam na rozdział...
_________________________________________

        Dzisiaj mija już tydzień odkąd nie widzieliśmy Jamesa. Jedyne co nam pozostało to czekanie... W swoim biurze znalazłam jego list do nas. Oto jego treść:


           "  Do wszystkich, którzy się martwią...
            Naprawdę nie macie czym się martwić. Nie szukajcie 
mnie. Dajcie mi czas; muszę się pozbierać. Znienawidziłem ją.
Teraz muszę się jeszcze odkochać i wrócę. Nie wiem
kiedy. Na pewno niedługo. Nie mogę przecież
zaniedbywać zespołu...

Do zobaczenia,  James"

Trochę to wszystko pomieszane. Od tygodnia nie pracujemy jak zawsze. Cały czas jesteśmy poddenerwowani. Na szczęście John wyjechał na wakacje. Strasznie boimy się o Jamesa...

- Przynieść ci coś do jedzenia ? - zapytał Kendall, gdy właśnie siedziałam za biurkiem i kombinowałam jak to (przyp. aut. zniknięcie Jamesa) wytłumaczyć Johnemu.

- Hallo ?! - krzyknął
- Co ? - odpowiedziałam podobnym tonem
- Chcesz coś do jedzenia ? - powiedział spokojnie
- Nie - odpowiedziałam szybko
- A kawę chcesz ?
- Kendall ! - krzyknęłam wkurzona, szybko zdałam sobie sprawę, że to był błąd; zmieniłam ton - Przepraszam...
- Nie no spoko... Nie ma to jak dostać opieprz za nić - powiedział i wyszedł.

Boże jaka ja jestem straszna... - pomyślałam. Muszę iść do niego. 
Poszukam go. Ok... To gdzie on może być ? Studio ! Tak ! - olśniło mnie, popędziłam jak najszybciej w stronę studia. Nie dano mi jednak do niego tak szybko dojść - Logan mnie zatrzymał.

- Gdzie lecisz ? - zapytał
- Do Kendalla - odwróciłam się do niego i stanęła,. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Kendall idzie w moją stronę
- Jak zawsze - mruknął.
- Jak zawsze, bo zawsze muszę coś odpierdolić.
- Ale ja też jestem - szłam tyłem
- Wiem... Ale tobie się nie dostaje...
- Nie rozumiem... 
- I nie zrozumiesz, chyba że ...
- Będę Kendallem
- Być może....
- Lecisz na niego ... ! - powiedział uśmiechając się 
- Co ? Nie !
- Ależ tak... - nie wiedziałam o co mu chodzi, a jemy o to chodziło że zaraz wpadnę na Schmidta. Nieświadoma tego co zaraz się stanie szłam dalej...
- Kate ! - krzyknął Logan - Leeeeecisz na niego ! - i w tej chwili wpadłam na Kendalla; ten też był nieświadomy tego, ponieważ czytał coś na swoim iphone.. A że szłam dość szybko wylądowaliśmy na sobie...

- No... no... kogo ja tu widzę. Najpierw opieprz, a teraz jeszcze bicie - zaśmiał się
- Przepraszam - zaczęłam
- A nie mówiłem - dopowiedział Logan

Podnieśliśmy się ...

- A nie mogłeś tak normalnie powiedzieć, a nie lecisz na niego ? - zapytałam z udawanych wyrzutem
- Nie mogłem... Tak było śmiesznie
- Ale dla kogo ?! Na pewno nie dlatego tutaj pana - wskazałam na Kendalla
- A czemu ? -dopytywał się Henderson
- Bo dzisiaj już kilka razy mi się od niej dostało - śmiał się blondyn
- Hahaha - zaśmiałam się sarkastycznie
- Dobra, okey. Jesteście słodcy - powiedział Logan
- Logibear, poszedł ! - zaśmiał się Schmidt
- Kendall ! - oburzył się - No, no !
- Idź, idź - śmiał się Kend

- Słuchaj - zaczęłam - ja nie chciałam na ciebie wpaść i to co wcześniej... no za opieprzenie cie ... Przepraszam... Ale mam strasznie dużo na głowie i muszę wytłumaczyć Johnemu  co się dzieje z Jamesem...

- Dobra, ok. Każdy jest tym przejęty. - powiedział obojętnie i poszedł

Zostałam sama na korytarzu. W pewnej chwili dostałam olśnienia. A może po prostu zadzwonię do Maslowa. Może odbierze ?! Warto spróbować...

- Kate ! Masz może wieści od wiesz kogo ? - zapytał mnie Carlos
- Nie - opowiedziałam po czym powróciłam do swojego biurka

Usiadła na krześle.... Myślałam trzymając w swojej dłoni swój telefon. W tej chwili wparował Kendall. Popatrzyłam na niego... oczekując odpowiedzi po co przyszedł

- John już jest w pracy !
- Co ?? - zapytałam zdziwiona
- No właśnie... - usiadł na przeciwko mnie
- Dzwonie do Jamesa.
- Myślisz, że odbierze ? 
- Dzwonię  !

- Halo ?! - odezwał się głos w słuchawce...





     

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 8

- Kate, chodź ! - zawołał mnie James
- Tak - powiedziałam, chwile potem stałam już obok niego.
- Czy ty też widzisz to co ja ? - zapytał
W pokoju naprzeciwko nas drzwi były otwarte. A w pokoju była Halston, całowała się ona z jakimś chłopakiem.
- Oh... James - powiedziałam zdając sobie sprawę z powagi sytuacji.
- Czyli tak - powiedział smutno - Trzeba zacząć działać
- Co ty  chcesz zrobić ? - zapytałam
- Zobaczysz...
- Chyba nie chcę..
James szybkim krokiem wparował do pokoju w którym była Halston. W tym czasie doszedł do mnie Kendall i razem obserwowaliśmy ich...
- O co chodzi ? - zapytał blondyn
- Halston całowała się z innym chłopakiem na oczach Jamesa.
- Co ??
- Przecież wiem co widziałem - zaczął James
- Eee.. - jąkała się 
- Daruj sobie - powiedział wychodząc z pokoju. Szybkim krokiem poszedł do studia nagrań Kendall chyba też chciał tam iść, ale go zatrzymałam...
- On zapewne chce teraz być sam - odezwałam się gdy ten się zdziwił dlaczego go zatrzymałam.
- A no może masz racje.
- Nie może, a mam.
- Jasne. Idę po coś do jedzenia, chcesz ?
-Jasne
- A co?
- Obojętnie.
- Zdajesz się na mnie...
- Właśnie... - zaśmiałam się - a tak na poważnie, to coś zielonego...
- Spoko, przyniosę ci trochę trawy ... - zaśmiał się i poszedł.
Ja wróciłam do moje biura i do wykonywanego wcześniej zadania.
W pewnym momencie wleciała do mnie zapłakana Halston.
- Halston ? - powiedziałam niepewnie.
Na co ona jeszcze bardziej się rozpłakała. Usiadła na sofie i schowała twarz w dłoniach.

*_* Oczami Halston *_* (Kilka minut wcześniej...)

Co ja najlepszego zrobiłam. Muszę Jamesowi wytłumaczyć.
- James - zaczęłam
- Nie chcę cię widzieć.
- James proszę daj mi wytłumaczyć...
- Ja nie chcę - krzyknął - nie chcę byś tu była, nie chcę na ciebie patrzeć !
- James to był impuls - płakałam
- Wyjdź ! - powiedział stanowczo
- James ...
- Wyjdź ! - krzyknął ponownie
Wyszłam zapłakana. Musze się komuś wygadać... Kate !


*_* Oczami Kate *_* ( Kilka minut później...)

Nie wiedziałam co teraz mam zrobić. Siedziałam nieruchomo przy swoim biurku. W sumie byłam wściekła na nią za to co zrobiła Jamesowi. Widząc ją w takim stanie, zrobiło mi się jej trochę szkoda... Zaraz ! Ona skrzywdziła go. W tej chwili wparował do nas nieoczekiwanie James. Był dość zaskoczony widokiem Halston u mnie i to jeszcze w takim stanie. 
- Oto jedzenie od Kendalla. I chodź, bo nagrywamy piosenkę... - powiedział
- Dzięki. Piosenkę ? - zdziwiłam się
- Tak, piosenkę Kendalla i Logana.
- Nie wiedziałam.
- To już wiesz, chodź - uśmiechnął się 
- Emm... Halston - zaczęłam niepewnie.
- Tak, już sobie idę - powiedziała wychodząc ocierając łzy.
- To idziemy ? 
- Jasne.

10 minut później...
Siedziałam już w studiu nagrań, czekałam, aż Kendall i Logan zaczną śpiewać.
- Jaki tytuł ? - zapytałam 
- Next Step (przyp. aut. Następny krok) - odpowiedzieli po czym zaczęli śpiewać:


Step One: We were just a friends, having fun


Step Two: Couldn't take my mind off of you

Step Three: When you put your arms around me

Step Four: We won't just friends anymore



When you look my way nothing left to say

Just the way that I feel, is all I can do

Not to touch your lips, Not to kiss your face

Nothing left to say



Let's take to the next step
'Coz we've never been there before

Let's take to the next step

'Coz my heart can't take anymore



Step Five: Is when I left a tears in your eyes

Step Six: I don't even know what I did

Step Seven: Happened when I walked out the door

Step Eight: We don't even friends anymore



When you look my way nothing left to say

Just the way that I feel, is all I can do

Not to touch your lips, not to kiss your face

Nothing left to say

Let's take to the next step 

'Coz we've never been there before

Let's take to the next step

'Coz my heart can't take anymore



Lets take it to the next step

Won’t let her, won’t let it go

Lets take it to the next step

Won’t never, never know



When you look my way nothing left to say

Just the way that I feel, is all I can do

Not to touch your lips, not to kiss your face

Nothing left to say



Let's take to the next step 

'Coz we've never been there before

Let's take to the next step

'Coz my heart can't take anymore



Lets take it to the next step

Won’t let her, won’t let it go

Lets take it to the next step

Won’t never, never know




(Krok pierwszy: Byliśmy przyjaciółmi, dobrze się 

bawiliśmy


Krok drugi: Nie mogłem przestać o Tobie myśleć

Krok trzeci: Kiedy kładłaś ramiona wokół mnie

Krok czwarty: Nie będziemy już tylko przyjaciółmi

Kiedy patrzysz w moją stronę nie mam nic do 

powiedzenia

Tylko sposób w jaki czuje, to wszystko co mogę 

zrobić

Nie dotykać twoich ust, nie całować twojej twarzy



Nie mam nic do powiedzenia

Zróbmy następny krok

Bo nigdy wcześniej tam nie byliśmy

Zróbmy następny krok

Bo mojej serce nie zniesie więcej



Krok piąty: Kiedy zostawiam łzy w twoich oczach

Krok szósty: Nie wiem nawet co zrobiłem

Krok siódmy: Stało się kiedy zbliżyłem się do drzwi

Krok ósmy: Nie jesteśmy już nawet przyjaciółmi 

Kiedy patrzysz w moją stronę nie mam nic do 

powiedzenia
Tylko sposób w jaki czuje, to wszystko co mogę

 zrobić

Nie dotykać twoich ust, nie całować twojej twarzy

Nie mam nic do powiedzenia


Zróbmy następny krok

Bo nigdy wcześniej tam nie byliśmy

Zróbmy następny krok

Bo mojej serce nie zniesie więcej

Zróbmy następny krok

Nie pozwolę jej, nie pozwolę jej odejść

Zróbmy następny krok

Nigdy nie, nigdy nie wiesz



Kiedy patrzysz w moją stronę nie mam nic do 

powiedzenia

Tylko sposób w jaki czuje, to wszystko co mogę 

zrobić

Nie dotykać twoich ust, nie całować twojej twarzy

Nie mam nic do powiedzenia



Zróbmy następny krok

Bo nigdy wcześniej tam nie byliśmy

Zróbmy następny krok

Bo mojej serce nie zniesie więcej

Zróbmy następny krok

Nie pozwolę jej, nie pozwolę jej odejść

Zróbmy następny krok

Nigdy nie, nigdy nie wiesz )



- Ta piosenka ma jakieś przesłanie ? - zapytałam

- Nie, chyba nie. Może... - odpowiedział Logan

- Ahaaaa..., To trochę dziwne. Gdzie jest James ? -  

zapytałam gdy go nie widziałam odkąd przyszedł do 

mojego biura.

- Nie mam pojęcia - opowiedział Carlos

- Myślicie, że może sobie coś zrobić ? - zapytał 

zmartwiony Kendall.







sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 7

Z trudem opanowując śmiech, razem otworzyliśmy drzwi...
- Cześć - powiedzieli wszyscy
- Hej. - odpowiedziałam
- Siemka - odpowiedział znów leżąc ze śmiechu, Kendall
- A wam co tak wesoło ? - zapytał uśmiechając się Carlos
- Bo ten tutaj ... - pokazałam na Schmidta, ale nie dokończyłam
- Spadła z krzesła ... - wybuchnęli śmiechem
- Bo mnie pociągnąłeś - dopowiedziałam i dałam mu kuksańca w bok. Dopiero wtedy zauważyłam dwie obce mi dziewczyny. Spojrzały na mnie ja na nie.
- O nie przedstawiłem was - zakłopotał się Carlos
- Kate to jest Alexa, moja dziewczyna
- Miło mi - odpowiedziałam
- Alexa to jest Kate, nasza menagerka 
- Cześć - powiedziała blondynka
- A to jest Halston, moja dziewczyna 
- Cześć - powiedziała
- Ja jestem Kate, miło mi - uśmiechnęłam się
- No to, jeśli część oficjalną mamy za nami sobą ... - kontynuował Kendzio
- Nie dotykaj ! - powiedziałam, gdy ten znowu chciał mnie pociągnąć . 
Reszta się śmiała.
- Dlaczego ? - zapytał skruszony
- Nie chce się znaleźć na podłodze - uśmiechnęłam się 
- Spokojnie - odwzajemnił uśmiech
- Razem organizowaliście, więc pewnie macie super żarełko - zażartował James 
- Oczywiście - uśmiechnęłam się 
- Restauracja - zażartował Carlos
Logan był jakiś nieobecny... Dziwnie się zachowywał ...
- Oto specjalne danie Kendallego, kucharza o'la ! - zaśmiałam się
- To tylko pizza - powiedział normalnie Kend
- Oj, tam !
- A oto sałatka Kateowa 
- Ja ci dam Kateowa ! - zaśmiałam się - A deser później ...
- To może przejdźmy od razu do deseru . Kocham desery... - odezwał się Pena
- Carlos ! - szturchnęła go Alexa
- No dobra. - powiedział
- I jak ? - zapytałam 
- Pycha... - odpowiedziała Halston
- Logan, żyjesz ? - zaczęłam
- Co ? - otrząsnął się
- Żyje - odpowiedział, a reszta się zaśmiała
- Wszystko ok ? - zapytałam
- Jasne, a czemu pytasz ?
- Bo jesteś jakiś nieobecny.
- No właśnie - dopowiedziała reszta
- Naprawdę wszystko jest ok. 
- Jasne. Tak możesz mówić Kate, ale nie nam - odezwał się Schmidt
- Ej  ! - oburzyłam się
- Sorry, wiesz że cię lubię - szepnął mi na ucho
- Chłopaki naprawdę jest w porządku.
- To dlaczego jesteś taki nieobecny ?  -zapytałam
- Z powodu wielu rzeczy.
- Jakich ? - dopytywałam się
- Normalnych.
- Logan, k**wa mów ! - krzyknęli
- Stres - oburzył się
- Sorry Logan, ale czym ? - dopytywałam się
- No stresem !
- No wiem. Ale czym jest spowodowany ?
- Wszystkim
- Logan, nie będziemy się tak bawić. - powiedziałam dość poważnie
- Wiesz, co skończmy, bo i tak do niczego nie prowadzi - powiedział Kendall
- I masz rację, zjedzmy coś - zaproponował Carlos
Logan patrzył na mnie z miną w stylu "Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi". No bezczelnie się na mnie gapi. Zaczynał mnie wkurzać. Próbowałam się uspokoić. Przez cały czas śmialiśmy się, gadaliśmy- dobrze się bawiliśmy; jak nigdy. Jedyne co mi się nie podobało to to że Logan był na mnie jakiś obrażony. Posprzątałam z Kendallem po czym zawiózł mnie do domu.
- Wiesz, że nie musisz tego robić - zaczęłam od nowa
- I znów zaczynasz... Nie muszę, ale chce i proszę nie mów tego więcej, bo dostane spazmy. I wywiozę cię na pustynie i tam zostawię - śmiał się
- No ja mam nadzieje.
-Ja też
- Okey.
- Okey.
- Przestań !

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 6

      Impreza - jak mi tego brakowało; z moje transu wyrwał mnie blondyn.

- Hallo ?? Musimy zrobić zakupy 
- A no tak, przepraszam.
- Choć już - pociągnął mnie za rękę i w pośpiechu złapał kluczyki do samochodu. 

Po pół godzinie byliśmy już w markecie.
- A co my mamy kupić ? - zapytałam rozglądając się po sklepie
- Ehmm.. Zrobimy pizzę !
- Masz na myśli kupimy ? - zaśmiałam się
- Nie, zrobimy sami.
- Umiesz ?
- No ja bym nie umiał?
- Boże, pierwszy raz spotykam faceta co umie gotować.
- A widzisz. Umiem też o wiele więcej.

Zaśmialiśmy się.

- Ok kucharzu, więc co ci będzie potrzebne ?
- To, to, to, to i to - wskazywał na produkty potrzebne do pizzy.
- A ty umiesz gotować ? - zapytał
- Powiedzmy. Umiem robić sałatki, naleśniki, gofry i coś w tym stylu.
- Nooooo.... to zrobisz sałatkę. Znajdź sobie produkty, które będą ci potrzebne. A znalazłabyś jakieś jeszcze ciasto ?
- Jasne, coś się zawsze znajdzie. - uśmiechnęłam się

*_* Oczami Kendalla *_*

Kate poszła po produkty do sałatki i po ciasto. Ja rozglądałem się za czym do picia.
 W końcu wybrałem. Kate też... Jejku, jaka ona jest ładna. Stop Kendall, bo się zakochasz !
- To co, to wszystko ? - zapytałem
- Tak, chyba tak - i poszliśmy do kasy.

*_* Oczami Carlosa *_*

-  Alexa, ile można siedzieć w łazience ? - darłem się właśnie, aby moja dziewczyna już wyszła
- Carlos, no zaraz !
- Mówiłaś tak pół godziny temu.
- Już - wyszła
- No nareszcie - teraz ja zacząłem się szykować
- O co tyle krzyku ! - słyszałem jeszcze marudzenie Alexy

*_* Oczami Kendalla *_*
- Kate, jak tam twoja sałatka ? 
- Już kończę. Jestem - podbiegła do mnie - Pomóc ci ?
- Daj tą mąkę.
- Już się robi. Proszę. - podała mi mąkę. 
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Rzuciłem mąką w Kate. Ta mi oddała. Zaczęła się walka, która musiała się skończyć.
- Kendall ! ... Koniec ... Rozejm ...
- OK.
- Jestem cała biała O.. czekaj ! Mam ubrania w torebce. Idę się przebrać, ok ? - zapytała
- Ok, ja też.

Po 5 minutach znów byłem czysty. Kate to zajęło troszkę więcej czasu. Gdy wróciła była ubrana w sukienkę i miała wysokie szpilki.
-  Super wyglądasz ! - powiedziałem bez namysłu
- Dziękuje, ty też - uśmiechnęła się
- Dzięki.
- Teraz to posprzątam - wskazała na mąkę na podłodze.

*_* Oczami Kate *_*

- Czekaj daj - zabrał mi szczotkę.
- Ja to posprzątam - powiedziałam
- Ja to zacząłem, więc ja to posprzątam. 
- Ale ja też brałam w tym udział - nie dawałam za wygraną
- Ale nie ma żadnych ale, dawaj to !
- Nie !
- Dawaj !
- Nie !
- Kate !
- Kendall !
- Dość tego dawaj ! - krzyknął jeszcze głośniej
- Dobra masz - poddałam się 
- I to mi się podoba - odpowiedział zadowolony z siebie a ja udając obrażoną usiadłam sobie na krześle.
- Co ? - zapytałam
- To że mi ulegasz. - zaśmiał się
- Bardzo śmieszne - burknęłam 
- No oczywiście.
- Tak bardzo, że aż wcale !
- Oj, nie marudź.
- A ty wracaj do pizzy.
- Jasne - zaśmiał się i powrócił do gotowania. Obserwowałam jego ruchy.

- Mam prośbę - zaczął po chwili
- Dajesz.
- Możesz się tak na mnie nie patrzeć.
- Masz oczy z tyłu głowy ?
- Nie, ale czuję na sobie twój wzrok.
- Jejku, niezły jesteś.
- Ja ?! Nie !?
- Oho dzwonek.
- Chodź - złapał mnie za rękę. 
Jednak, gdy mnie tak pociągnął spadłam z krzesła, a blondyn dosłownie leżał ze śmiechu. Podniosłam się o razem z trudem otworzyliśmy....

======> Czytasz ? - Komentuj <==========
======> Dziękuje za wyświetlenia  <========
======> i komentarze. ♥   <==========

sobota, 5 października 2013

Rozdział 5

Ja tylko na wstępie przypomnę, że rozdziały będą pojawiać się w weekendy...
__________________________________________

- Bo ten... no....
- No mów - pospieszał mnie Logan
- Dzisiaj spotykam się z Kendallem...
- Mhm... z Kendallem - posmutniał
- Tak, ale on chce mi pokazać gdzie mieszka; w takim sensie że spotykam się z nim.
- Ok. Nie musisz tłumaczyć - i poszedł
Jego zachowanie znowu mnie dziwi. Dobra idę do Kendalla. 
- O jesteś - odpowiedział Dustin
- Hej ? - opowiedziałam nie pewnie 
- O, nie przedstawiłem was. Kate to jest Dustin gitarzysta BTR, Dustin to Kate nasza menagerka.
- Hej - powiedział
- Cześć. jak tam ?
- Piszemy nową piosenkę - odpowiedział Dustin
- Skończyłaś już ? - zapytał mnie Kendall
- Tak.
- Zraz cię odwiozę.
- Nie rób sobie problemu...
- Nie marudź... ! A po za tym jesteśmy umówieni - w tej chwili wszedł Logan 
- Pamiętam...
- Co robicie ? -spytał
- Piszemy nową piosnkę, a właściwie dokończymy to jutro, chodź Kate ! - odezwał się blondyn
- Pa Dustin, Pa Logan - powiedziałam szybko na odchodne
- Dobrej zabawy - rzucił Dustin
- Hahahaha! - zaśmiałam się sarkastycznie
- To co jedziemy do mnie.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się
Po godzinie Kendall zaparkował swój samochód przed pięknym domem .
-Wow - wydobyło się z moich ust
- Podoba się ?
- No jasne, piękny.
- To zamiast patrzeć zewnątrz zapraszam do wewnątrz.
Stałam właśnie przed jego domem i czekałam aż otworzy drzwi... Oczywiście szukał kluczy po kieszeniach...
- Faceci - pomyślałam po czym się uśmiechnęłam
- Co jest ? - zapytał
- Faceci zawsze szukają kluczy po kieszeniach - zaśmiałam się
- Tak ?! A w torebce - również się uśmiechnął
-  Oj, tam !
Weszliśmy do pięknego domu. Był nowoczesny. Panowały tam biel czerń i drewno. Miał niezły gust. 

- Masz niezły gust- powiedziałam
- Serio ?! Dzięki.
- Nie ma za co...
- Rozgość się ! Chcesz coś do picia ?
- Nie, dzięki.
- To może cię oprowadzę. - i wyruszyliśmy na "wycieczkę".
- Oto moja sypialnia - pokazał - tutaj łazienka, pokój gościnny, pokój artystyczny...
- Przerwie ci... pokój artystyczny ?
-  Tutaj piszę piosenki, gram na gitarze...
- Aha, jak tak to spoko.
- Kontynuujemy ? 
- Oczywiście - odparłam z uśmiechem.
- Tutaj salon, kuchnie, łazienka i to tyle.
- Nie ma to jak szybka wycieczka. Ty się tutaj nie gubisz ?
- Haha - zaśmiał się - tylko gdy jestem...
- Pijany ?
- Może, ale rzadko. Muszę mieć powód by się upić - opowiedział ze śmiechem 
- Czyli mało masz tych powodów ? - usiedliśmy na sofie
- Jest praktycznie tylko jeden.
- A jaki, jeśli mogę wiedzieć ?
- Jasne możesz wiedzieć. Dziewczyny.
- Serio ?! 
- No.
- Ale ty nie masz dziewczyny.
- No co ty ?! - odpowiedział ze śmiechem
- Przepraszam - zaczęłam niepewnie
- Nie masz za co. Nie mam, bo każda mnie prędzej czy później rzuca.
- Naprawdę przepraszam. Nie o to mi chodziło
- A ja naprawdę się nie gniewam - uśmiechnął się. Usłyszałam dzwonek SMS - a, ale nie u mnie.
- O ! Ktoś się do mnie dobija - zaśmiał się na co ja też się zaśmiałam
- Od Carlosa: "Ej stary, robimy u ciebie imprezkę dzisiaj. Kate ci pomoże. Hahaha, bo zapewne jest z tobą" - przeczytał na głos po czym ja wybuchnęłam śmiechem
- Z czego rżysz ? - zapytał
- Z treści SMS - a Carlosa "Bo zapewne jest z tobą"
- No fakt, Oh... ten Carlos, to co pomożesz ?
- Jasne

- Odpisze Carlosowi.


niedziela, 22 września 2013

Rozdział 4

Na wstępie chciałabym was przeprosić za taką długą nieobecność - szkoła ;( Dzisiaj mam dla was rozdział 4 a jutro już dodam 5 ;) Zapraszam do czytania i komentowania. Bardzo dziękuje za komentarze ;**
________________________________________


Rozdział 4

    Po godzinie stania w korku w końcu dojechaliśmy do biura. Pędem poleciałam do swojego gabinetu. Usiadłam. Wyjęłam najpotrzebniejsze rzeczy. Po chwili do mojego gabinetu wparował Carlos:
- Kate ?!
- Tak.
- John cię woła.
- Powiedz, że już idę.
- Okey.
Podniosłam się już zmęczona dzisiejszym dniem. Po przejściu kilku korytarzy doszłam do drzwi prowadzących do mojego szefa. Zapukałam. Usłyszałam prosze, po czym weszłam.
Jonh siedział sobie wygodnie na fotelu a nad nim stał Kendall. Już się coś kroi - pomyślałam.
- Wzywał mnie pan ? - zapytałam grzecznie
- Tak. Usiądź - wykonałam rozkaz - Mamy tutaj z Kendallem - wskazał na niego - pomysł.
- Oj, zaczynam się bać - zaśmiałam się
- Nie ma czego... - odpowiedział równie ze śmiechem Schmidt
- A więc słucham...
- Nie masz samochodu ?
- No nie mam.
- A mieszkasz daleko ?
- Powiedzmy
- Blisko mnie - wtrącił blondyn na co ja przytaknęłam
- No więc wpadłem na pomysł abyś jeździła z Kendallem do pracy.
- Ale ja nie chce robić mu kłopotu. 
- Nie robisz - wtrącił Kend
- Naprawdę nie.
- Nie lubisz mnie ? - zapytał z miną pięciolatka proszącego o czekoladę
- Lubię, ale to nie o to chodzi.
- O kase ? - zapytał John
- Powiedzmy.
- Słuchaj my płacimy chłopakom za to że przyjeżdżają swoimi samochodami do pracy.
- Szefie ale to pan narzucił to Kendallowi - zaczęłam mamrotać i narzekać
- Ale ja chce - znów odezwał się blondyn -  A teraz chodź, bo nagrywamy nową piosenkę - pociągnął mnie za rękę
- Ehem... Pytanie: Gdzie nagrywacie ?
- Choć.
- Nie ma wyjście
- No nie masz. To tutaj - wskazał na szklane drzwi
- Ok.
- Hej chłopaki - powiedziałam wchodząc
- Siema - opowiedział James
- Hejka - odezwał się Carlos - Jak zawsze z Kendallem. - i już leżał ze śmiechu po czym reszta także się zaśmiała.
- Witam - czarował mnie Logan
-  Jaką piosenkę nagrywacie ?
- Get up ! - krzyknęli razem
- Okey... Muszę się podszkolić.
- Koniecznie ! - znów krzyknęli jakby byli na zbiórce w wojsku 
- To jazda do tej oto... - zawahałam się - ... budy - tym razem to ja krzyknęłam. 
Do sali wszedł Alfred.
- Cześć, Kate - powiedział 
- Siemka, Alfred 
- Menagerka ?
- Ta.
- Powodzenia - zaśmiał się - mów mi Alfie, ok ?
- Spoko, a ty że tak powiem co tu robisz ? - zapytałam
- Będę ich nagrywał - uśmiechnął się
- Aaaaa... Ok. Tak się zapytałam
- Spoko. O Kate ! John kazał mi to ci przekazać.
- Co to ?
- Masz tam szczegółową instrukcję.
- Idę po laptopa - i poszłam
Gdy wróciłam chłopaki śpiewali już "Get up !". Usiadłam obok Alfie'go. Wykonywałam pracę od Johna. Chłopaki ćwiczyli jeszcze 3 piosenki: "24/Seven", "Elevate" i "Lost in Love". W tym czasie skończyłam moje zadanie. 
Wybiła godzina 15.00. Koniec na dzisiaj.... Wychodziłam właśnie ze swojego gabinetu, gdy spotkałam Logana.
Siedział bezczynnie wpatrując się w ścianę przed nim. 
- Halo ! Ziemia do Logana ! 
- O, cześć
- Zawiesiłeś się ? - zapytałam ze śmiechem
Usłyszałam w tej chwili dzwonek mojego telefonu... SMS od Kendalla:

           "Pamiętasz, że dzisiaj miałem ci pokazać
           mój dom ? Jestem teraz w studio
           nagrań. Przyjdź."

Odpisałam: 

         "Pamiętam :D Zaraz przyjdę."

- Logan wszystko okey ? - zapytałam
- Nie za bardzo... Co robisz dzisiaj wieczorem ?
- Wiesz... no ... ten ... - zaczęłam się jąkać
- No co ?!


sobota, 14 września 2013

Rozdział 3

Jednak publikuje kolejny rozdział dzisiaj.... Zapraszam do czytania i komentowania ;)
________________________________________

Rozdział 3

    Droga powrotna była po prostu niesamowita....
Śmialiśmy się. Jakbyśmy się znali od kilku lat, a tak na prawdę znaliśmy się kilka godzin. Tak świetnie mi się z nim (Kendallem) rozmawiało. Już w tedy wiedziałam, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi, albo nawet kimś więcej... Zaraz Kate ! Stop ! Opanuj się ! Wyjrzałam przez szybę; byliśmy już blisko. W Los Angeles byłam już tydzień, ale dopiero dzisiaj zaczęłam pracować. Dzisiejszy dzień był extra...
- Powoli dojeżdżamy - odezwał się Kend
- Serio ?! Tak dobrze nam się gada...
- ... aż nie chce się wysiadać
- No właśnie - dopowiedziałam
Czułam jak zaczynają mi się zamykać oczy, ale dałam radę wytrzymać do domu...
- Jutro ci pokażę, gdzie mieszkam. 
- Super ! - uśmiechnęłam się 
- Dojechaliśmy...
- Wejdziesz ? - zapytałam 
- Wiesz co, kotek. Dzisiaj już nie. Widzę, że padasz 
- Oj tam, jak chcesz.
- Dziękuje ci bardzo,
- Na prawdę nie ma za co. Kolorowych snów. - cmoknęłam go w policzek sama nie wiem czemu 
- Nawzajem - i wyszłam. 
Pomachałam mu jak odjeżdżał. Weszłam do domu Umyłam i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam o mojej nowej pracy, o Big Time Rush o Kendallu. Sama nie wiem dlaczego. Na prawdę go polubiłam. Moja bratnia dusza... Z tymi rozmyśleniami zasnęłam. 
Następnego dnia...
Wstałam około 7. Szybko się ogarnęłam Sprawdzałam właśnie mojego iPhone'a, gdy doszedł  do mnie SMS:

           "Wstałaś ? ;) Podrzucić cię do pracy ?"

Uśmiechnęłam się. Humor mi dopisywał. Odpisałam:

           "Wstałam :) Nie dam sobie radę; zamówię
             taksówkę ;p"

Oczywiście, że chciałam, aby po mnie przyjechał. Komu by się chciało jechać taksówką... Po prostu nie wiedziałam jak to napisać... Po trzech minutach przyszedł kolejny SMS:

            ":) To o której mam być ?"

On nie odpuści... Odpisałam:

            "O 8.00 Jak byś mógł"

Praktycznie skakałam z radości. Wtedy wiedziałam już, że to coś więcej niż miłość. Może kiedyś...

          "O 8.00 pod twym domem Do zobaczenia ;*"

Przesłał mi buziaka, wow *O* Ubrałam się w czarną krótką sukienkę, czerwony żakiet i wysokie szpilki. Włosy rozpuściłam i się umalowałam. o 8.00 zobaczyłam samochód Kendalla. Wszyłam szybko, zamknęłam drzwi. Kendall miał włosy uczesane do góry, biały podkoszulek,  sweter i czarne spodnie oraz vansy. Wsiadłam do samochodu.
- Cześć - powiedziałam
- Hej, jak tam ?
- Nie musiałeś po mnie przyjeżdżać...
- Ale chciałem
- Dzięki - i odjechaliśmy
Los Angeles zakorkowane... Staliśmy właśnie w tym korku. 
- Jest mała szansa, że dojedziemy na czas - odezwał się Kendall
- Nosz ty !
- Zadzwonię do Jamesa
- Okey
Kendall wybrał numer Jamesa ...
- James ! Ja i Kate się spóźnimy.
- A co wy robicie ? - zaśmiał się
- Nie to co myślisz - odezwałam się, gdyż był na głośnomówiącym
- No jasne - opowiedział Maslow
- James, ogarnij się ! - krzyknął blondyn
- No już.
- Powiedz Johnemu.
- Dlaczego się spóźnicie ?
- Stoimy w mega wielkim korku
- Powiedzmy ...
- James, ogarnij się i rusz swój tyłek do Johna !
- No dobra, już idę...
- Dziękuje - dopowiedział z sarkazmem Kend
- Oh... ten cały James - powiedziałam
- Tak to cały on.
Nadal staliśmy w korku. Nic się nie poruszaliśmy Nie ma to jak drugiego dnia spóźnić się do pracy. Nie rozmawialiśmy. Robiło się coraz goręcej...