Dodaje (tak jak już wcześniej pisałam) rozdziały w weekendy. Proszę skomentujcie. Dla was to nic, a dla mnie wielka rzecz :* Zapraszam na rozdział...
_________________________________________
Dzisiaj mija już tydzień odkąd nie widzieliśmy Jamesa. Jedyne co nam pozostało to czekanie... W swoim biurze znalazłam jego list do nas. Oto jego treść:
" Do wszystkich, którzy się martwią...
Naprawdę nie macie czym się martwić. Nie szukajcie
mnie. Dajcie mi czas; muszę się pozbierać. Znienawidziłem ją.
Teraz muszę się jeszcze odkochać i wrócę. Nie wiem
kiedy. Na pewno niedługo. Nie mogę przecież
zaniedbywać zespołu...
Do zobaczenia, James"
Trochę to wszystko pomieszane. Od tygodnia nie pracujemy jak zawsze. Cały czas jesteśmy poddenerwowani. Na szczęście John wyjechał na wakacje. Strasznie boimy się o Jamesa...
- Przynieść ci coś do jedzenia ? - zapytał Kendall, gdy właśnie siedziałam za biurkiem i kombinowałam jak to (przyp. aut. zniknięcie Jamesa) wytłumaczyć Johnemu.
- Hallo ?! - krzyknął
- Co ? - odpowiedziałam podobnym tonem
- Chcesz coś do jedzenia ? - powiedział spokojnie
- Nie - odpowiedziałam szybko
- A kawę chcesz ?
- Kendall ! - krzyknęłam wkurzona, szybko zdałam sobie sprawę, że to był błąd; zmieniłam ton - Przepraszam...
- Nie no spoko... Nie ma to jak dostać opieprz za nić - powiedział i wyszedł.
Boże jaka ja jestem straszna... - pomyślałam. Muszę iść do niego.
Poszukam go. Ok... To gdzie on może być ? Studio ! Tak ! - olśniło mnie, popędziłam jak najszybciej w stronę studia. Nie dano mi jednak do niego tak szybko dojść - Logan mnie zatrzymał.
- Gdzie lecisz ? - zapytał
- Do Kendalla - odwróciłam się do niego i stanęła,. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że Kendall idzie w moją stronę
- Jak zawsze - mruknął.
- Jak zawsze, bo zawsze muszę coś odpierdolić.
- Ale ja też jestem - szłam tyłem
- Wiem... Ale tobie się nie dostaje...
- Nie rozumiem...
- I nie zrozumiesz, chyba że ...
- Będę Kendallem
- Być może....
- Lecisz na niego ... ! - powiedział uśmiechając się
- Co ? Nie !
- Ależ tak... - nie wiedziałam o co mu chodzi, a jemy o to chodziło że zaraz wpadnę na Schmidta. Nieświadoma tego co zaraz się stanie szłam dalej...
- Kate ! - krzyknął Logan - Leeeeecisz na niego ! - i w tej chwili wpadłam na Kendalla; ten też był nieświadomy tego, ponieważ czytał coś na swoim iphone.. A że szłam dość szybko wylądowaliśmy na sobie...
- No... no... kogo ja tu widzę. Najpierw opieprz, a teraz jeszcze bicie - zaśmiał się
- Przepraszam - zaczęłam
- A nie mówiłem - dopowiedział Logan
Podnieśliśmy się ...
- A nie mogłeś tak normalnie powiedzieć, a nie lecisz na niego ? - zapytałam z udawanych wyrzutem
- Nie mogłem... Tak było śmiesznie
- Ale dla kogo ?! Na pewno nie dlatego tutaj pana - wskazałam na Kendalla
- A czemu ? -dopytywał się Henderson
- Bo dzisiaj już kilka razy mi się od niej dostało - śmiał się blondyn
- Hahaha - zaśmiałam się sarkastycznie
- Dobra, okey. Jesteście słodcy - powiedział Logan
- Logibear, poszedł ! - zaśmiał się Schmidt
- Kendall ! - oburzył się - No, no !
- Idź, idź - śmiał się Kend
- Słuchaj - zaczęłam - ja nie chciałam na ciebie wpaść i to co wcześniej... no za opieprzenie cie ... Przepraszam... Ale mam strasznie dużo na głowie i muszę wytłumaczyć Johnemu co się dzieje z Jamesem...
- Dobra, ok. Każdy jest tym przejęty. - powiedział obojętnie i poszedł
Zostałam sama na korytarzu. W pewnej chwili dostałam olśnienia. A może po prostu zadzwonię do Maslowa. Może odbierze ?! Warto spróbować...
- Kate ! Masz może wieści od wiesz kogo ? - zapytał mnie Carlos
- Nie - opowiedziałam po czym powróciłam do swojego biurka
Usiadła na krześle.... Myślałam trzymając w swojej dłoni swój telefon. W tej chwili wparował Kendall. Popatrzyłam na niego... oczekując odpowiedzi po co przyszedł
- John już jest w pracy !
- Co ?? - zapytałam zdziwiona
- No właśnie... - usiadł na przeciwko mnie
- Dzwonie do Jamesa.
- Myślisz, że odbierze ?
- Dzwonię !
- Halo ?! - odezwał się głos w słuchawce...