poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 10

 -Halo ?! - odezwał się głos Jamesa w słuchawce.
- James, odebrałeś ! - bardzo się ucieszyłam, ponieważ nie liczyłam na to.
- Tak. Też miło cię słyszeć - odpowiedział spokojnie.
- James, co jest ? Gdzie ty jesteś ?
- Nic nie jest. Daleko.
- James, muszę wytłumaczyć Johnemu twoją nieobecność.
- Wrócił ?!
- Tak.
- Ojejku ! Chwila...
- ... No ...
- Wracam, zaraz kupię bilet i wracam.
- Naprawdę ?!
- Tak. Jutro będę, kryj mnie dzisiaj, ok ?
- Jasne, cieszymy się.

- Do jutra.
- O tak, pa.

- I co ? - zapytał mnie Kendall
- Wraca. Jutro będzie. A dzisiaj musimy go kryć...
- Suuuuper, ale to nie będzie łatwe. John się kręci po korytarzu...
- Trzeba chłopakom powiedzieć... - wyjął telefon i napisał 

- Nie macie w planie jakiegoś wywiadu ...?
- Bez Jamesa ?!
- Nie, to się nie uda..
- Musimy stąd gdzieś wyjść niby służbowo .
- Dobrze myślisz ... - i w tej oto chwili wparowali do pokoju Logan i Carlos

- A co wy tutaj robicie? - zapytał ze śmiechem Carlos
- Hahah - zaśmiał się sarkastycznie Kendall
- James wraca jutro, ale dzisiaj jeszcze musimy go kryć - powiedziałam
- Jak ?! - zapytał Henderson
- Idziemy .. - zaczął Kendall
- Ale gdzie ? - skończyłam
- Jak najdalej .. - dopowiedział Logi
- Jasne, tylko gdzie ? Hmmm, wiem ! Do domu !-  olśniło mnie
- Serio ?! - zrobił dziwną minę (przyp. aut. : Kendall)
- No tak. Powiemy lub nie, że mamy do załatwienia ważną sprawę na mieście - opowiadałam nasz plan - a tak naprawdę ...
- ... Pojedziemy do mnie - wtrącił Schmidt
- Okey,możemy. - odezwała się reszta
- To do roboty ! - pospieszałam
- Oki, każdy niech jedzie swoim samochodem, nie będziemy musieli po nie wracać . Kate, chodź ! - powiedział Kend

- Ok, zaczynamy - przytaknęłam
Zeszliśmy niezauważeni do podziemi (przyp. aut. garażów) budynku. Każdy pojechał swoim autem. Ja jak zawsze z blondynem... Milczeliśmy .. Do czasu.. gdy Kendall zaczął rozmowę.

- To fajnie, że James już jutro wraca, co nie ?
- No jasne. Współczuje mu.
- Noo, znowu utknęliśmy w korku.
- My to mamy szczęście - zaśmiałam się
- Ty masz szczęście do mnie, bo zazwyczaj stoisz w korku
- Oj tam, to nic złego..
- No ja mam nadzieję - przybliżył się do mnir, gdy już był na tyle blisko by móc mnie pocałować zadzwonił jego telefon. Nosz kurde akurat teraz - pomyślałam. Odebrał.

- Halo ?! (...) Tak (...) Stoimy w korku (...) Nie mam pojęcia (...) Jakim skrótem ? (...) Nie (...) Ok, może dojedziemy (...) Na razie (...).

- Co tam ?
- Chłopaki już są. Pojechali skrótem.
- I niech zgadnę, my też tak pojedziemy ?
- Oh Yeah !

Przez dalszą drogę milczeliśmy. Myślałam o tym niedoszłym pocałunku. Droga mi się dłużyła. W końcu dojechaliśmy. Kendall otworzył drzwi i weszliśmy. Przez kolejną część dnia obijaliśmy się. Chłopaki grali na PSP3, a ja się im przyglądałam. Po chwili dostałam sms-a. Musiałam coś wysłać do Johna (przyp. aut. napisał to w sms-ie). Potrzebny mi laptop.

- Kendall ?! Mogę cię na chwilkę ? 
- Tak, już idę. Co tam ?
- Pożyczył byś mi laptopa na chwilę, muszę wysłać dokumenty do Johna.
- Jasne, weźmiesz sobie ?
- Nie chce ci grzebać w rzeczach.
- To choć ci pokażę, gdzie zawsze go mam ...

Poszliśmy na górę, do jego sypialni. Podszedł do swojego biurka i po prostu wziął z niego laptopa. 

-Proszę - podał mi go. Poczułam dziwne ciepłe uczucie w środku. Byliśmy sami. Chłopaki na dole. Trzymałam laptopa (przyp. aut. obejmując) tak jak to zawsze robię. Podchodził do mnie bliżej, aż dzieliło nas  kilka centymetrów.  


________________________________
Przepraszam, że dawno mnie było... Ale powróciłam ;P Proszę komentujcie. Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o moim blogu. Jak zakączę go pisać na zawsze - to wam napiszę ;> Na razie nie mam zamiaru :P